Wednesday, February 8, 2012

3. Every Teardrop is a Waterfall

Hej. Chcialam trochę ubarwić perspektywy, z których przedstawiana jest historia Hay i Tay'a. Część Hayley pisała w większości moja Sponge. Co myślicie o tym połączeniu? Stworzyłyśmy dobry duet? Czekamy na komentarze.

 Soundtrack na odcinek:


Taylor
- Nie wiem, ostatnio nie mam zielonego pojęcia co się dzieje wokół mnie. A ty wiesz dlaczego?
Hayley nie odpowiadała. Powtórzyłem więc pytanie, bo byłem bardzo ciekawy odpowiedzi.
Nadal zero odzewu.
- Hays, wszystko w porządku? – zapytałem zza drzwi, które pozwoliłem sobie uchylić na kilka centymetrów. – Hayley?!
- Hmm… nie sądzę… - zaczęła się śmiać. – Rzygam jak paw, dobrze, że sznur tirówek przejechał. Nie słyszałeś tych żałosnych odgłosów. Wejdziesz?
Jeszcze śmielej chwyciłem za klamkę i otworzyłem w pełni drzwi. Próbowałem dostać się na koniec pomieszczenia, gdzie siedziała moja przyjaciółka.
Ostatnio byliśmy ciągle na dwóch, różnych krańcach pokoi, w obawie, że któreś z nas nie będzie w stanie słuchać resztek naszych rozumów. Obraziły się na nas, nie słuchały żadnych próśb. Dzisiaj jednak coś do nich docierało….
- Cholera! – krzyknąłem i spostrzegłem, że przytulam się do podłogi. Chyba chciałem za szybko podejść do Sponge. – Powinienem użyć bardziej wulgarnej wersji, bo boli w  chuj. – oznajmiłem.
Ruda podała mi rękę, chcąc pomóc zmienić pozycję. Teraz ona była moim kołem ratunkowym. Co ja pieprzę…?! Oboje już dawno tonęliśmy w tej idiotycznej sytuacji, którą wymyśliły nasze serca. Jedynym pocieszeniem było to, że nie byliśmy samotni, Nie mogliśmy prosić o jakiekolwiek rady, bo one dotyczyły tych zdrowych i mniej skomplikowanych sfer.
Z zamyślenia wyrwały mnie zimne krople wody, które poczułem na plecach. Hayley postanowiła się zabawić w strażaka. Zwiększyła strumień wody, który podwyższył częstotliwość drgawek na moim ciele. Po krótkotrwałej walce z moją przyjaciółką, w końcu przejąłem przewagę i wyrwałem jej wąż prysznicowy. ZEMSTA JEST SŁODKA.
- Masz za swoje! – krzyknąłem z największym uśmiechem na twarzy.
- Zimne, lodowate, ziąb!!! – wyliczała określenia, które rzekomo miały mnie wziąć na litość. Ha-ha! Nie dam się.
To chyba był ten nastrój numer jeden, ten optymistyczny. Zgodnie z zasadą, zaraz miało się to zmienić, wiec próbowałem jak najdłużej otrzymać panującą atmosferę. Powoli przyzwyczajałem się do tej nowej logiki. Logika źle mi się kojarzy…. Ze złem, cierpieniem i MATEMATYKĄ.
Skończyła się lać woda. Automatyczny oszczędzacz wody, chroniący przed przepełnieniem się wanny i ewentualnej powodzi.
Podłoga zamieniła się w jedną, wielką kałużę.
Hayley się na mnie rzuciła. Jak zwykle chciała udać groźną i silną. Co za pech, że nigdy jej to nie wychodziło.
W tym całym turlaniu nasze oczy obrały identyczne współrzędne. Powróciły uczucia z samochodu rudej.  Patrzyliśmy się na siebie około 3 minut, które pewnie w rzeczywistości miały kompletnie inne odzwierciedlenie w wyniku, który wskazałby czasomierz.
W jednej chwili zbliżyliśmy się do ciebie i łapczywie kosztowaliśmy naszych ust. Zachowywaliśmy się jak bezdomni, którzy się bali, że ofiarowane jedzenie zostanie im zabrane. Walczyliśmy jak oni z czasem, chcąc zjeść jak najszybciej.

Hayley
Najgorsze w tym była świadomość, że grzeszyłam i robiłam to wbrew woli rozumu, który ponoć posiadałam jakiś czas temu.
W naszych głowach lekko szumiało, a ubrania i ciała były kompletnie przemoknięte od wody, która utworzyła na oko półtoracentymetrową warstwę w łazience, próg był dosyć wysoki, więc był swoistą tamą.
Pod wpływem jego dotyku powoli zapominałam o Bożym świecie. Moje wyrzuty sumienia odchodziły na sam tył głowy, a sama postanowiłam  oddać się przyjemności. Przynajmniej się starałam… Leżeliśmy niedbale na podłodze, cali mokrzy i podnieceni. Czułam swoje buzujące hormony. Hmm, żeby to były tylko hormony! Nie wspominam o tym delikatnym i magicznym dotyku mojego przyjaciela. Jego dłonie wędrowały po moich plecach i talii, tworzyły swoje ścieżki. Ja sama starałam się zbadać każdy centymetr jego ciała.
Było niezwykle, czułam jego bliskość. Byłam gotowa zaryzykować stwierdzeniem, że Chad nie jest w stanie wywołać u mnie takich uczuć… Nie! Wróć! Nie może tak być. Z Chadem tworzymy zdrowy związek, pełen miłości i zrozumienia.
Przycisnęłam w głowie guzik z napisem „ NIE MYŚL TYLE TYLKO DZIAŁAJ” . Poskutkowało. Moje zmysły otworzyły się na mojego cichego kochanka. Wciąż namiętnie mnie całując, Taylor powoli podniósł się, siedziałam teraz na nim okrakiem. Jego zwinne palce rozpięły zamek sukienki i rzuciły ją w drugi kąt zalanego pomieszczenia. Mimo wszystko nie poczułam skrępowania, wręcz przeciwnie – wzięłam z niego przykład. Moje dłonie wsunęły się delikatnie pod jego górną część garderoby. Czułam się jak w niebie, jak dziecko, które dostało upragnionego lizaka. Dodatkowo – na którego czekało tak długo… usta przyjaciela przeniosły się na moją szyję, jego język kreślił na niej niezrozumiałe znaki, jakby tworzył swoją własną mapę. Mapę mojego ciała. W tamtym momencie czułam się spełniona tak cieleśnie, jak i w sferze metafizycznej. Równie dobrze w Ziemię mógłby trafić asteroid, a mi by było to praktycznie obojętne.
Jęknęłam cicho, a on zaśmiał się cicho. Słodka atmosfera, nie zwracaliśmy na nic innego uwagi, oprócz siebie nawzajem. Nie wiem jakie miał plany ale doprowadzał mnie do istnego szaleństwa! Jego dłonie wylądowały na mojej talii i przesuwały się powoli lecz zdecydowanie w górę, ku moim piersiom. Nie chciałam przerywać, wiedziałam, że będzie to tak bardzo miłe jak znalezienie strumyka źródlanej wody przez spragnionego człowieka.
Po chwili poczułam przyjemny dotyk Taylora na moich piersiach. Pieścił je i zaczął całować zachłannie… Oddawałam się mu stopniowo po kawałeczku. Przyciągnęłam głowę Taylora do swojej ale nagle do moich uszu dobiegł obcy głos. Ktoś wchodził po schodach. Powoli wróciłam do rzeczywistości. Spojrzałam powoli przytomniejącym wzrokiem na przyjaciela. Wstałam, ale próba ta zakończyła się fiaskiem i wylądowałam powrotem na podłodze.
- Hayley? Wszystko w porządku? Czemu tu tyle wody? Hayley! – o nie, to Chad. Był już w sumie blisko, trzeba było się pozbierać. Nim się obejrzałam Taylor podawał mi rękę, gdyby nie on dalej bym leżała tam znieruchomiała i zastanawiałabym się jaką wymyślić wymówkę. Taylor zaczął się śmiać i podał mi szybko moją naprawdę już przemoczoną sukienkę. Nałożyłam ją pospiesznie na siebie i zaczęłam udawać, że zakręcam kran. Może uwierzy…

-Hayley, niezdaro! Popatrz co narobiliśmy, a to tylko głupie wymienianie uszczelki – mój cichy kochanek śmiał się w głos. Dobrze to wykombinował swoja drogą, cwaniaczek. W tym czasie drzwi się uchyliły i do łazienki zajrzał mój chłopak.
- Chad, popatrz do czego jest zdolna twoja dziewczyna – Taylor przewrócił oczami. Swoją drogą, uwielbiałam patrzeć gdy to robi. O matko, ratuj. – Brodzimy w tej wodzie już jakieś 10 minut, pomożesz?
Zabraliśmy się za zbieranie wody z podłogi. Starałam się nie zerkać na Taylora, jednak on na to mi nie pozwalał. Nie mogłam tego znieść, wyszłam więc pod wymówką wysuszenia się i ubrania w coś normalnego. Szkoda, ze mój czarodziejski guzik w głowie już nie działa. Wyrzuty sumienia dobijały się do mojego serca i rozbrzmiewały głośno echem. Nie wiedziałam czy poradzę sobie z tym ciężarem. Nie miałam pojęcia kiedy i jak wyjdzie to na jaw. A wyjdzie na pewno, Jerm nie jest takim półgłówkiem, domyśli się czegoś. W końcu musimy zacząć pracować nad albumem. Dopadał mnie ten dołek i zrezygnowanie. Co dziwne, nie czułam się podle z tym, ze zdradziłam mojego mężczyznę.
- Już prawie wszystko ogarnięte – Taylor przerwał niemal idealną ciszę  – Muszę się zbierać.
- Na przyszłość powinniście trochę uważać. Mieliście pisać tylko muzykę i teksty… A tu jakaś dzika impreza się działa. Gdybym wiedział, to bym zaprosił chłopaków. Też lubimy świętować – drwił z nas mój chłopak. – Co ja mam z Tobą, mała. – przycisnął mnie do siebie mocno.
- Sorry, powinienem zastopować Hayley, bo z jej szalonych pomysłów nic dobrego nie wynika.
- Ludzie, ja tylko żartuję z was! Cuchniecie porządnie alkoholem. Nie wiedziałem, że jesteście w stanie wypić więcej niż jedną lampkę szampana. To musi być zajebista piosenka, naprawdę.
- I jest. – potwierdziłam i uśmiechnęłam się do Chada, który niedowierzał, że jego dziewczyna weselej postrzegała  świat.
- Do jutra, zanim dojdę na piechotę do domu to będzie już naprawdę późno…
- Podwiozłabym Cię, ale wiesz… - zaczęłam się głupkowato śmiać. Uzmysłowiłam sobie co się dzisiaj stało, a to była jedna z chorych reakcji bezradności.
- Hayley, opanuj emocje i ten histeryczny śmiech. Nie słyszę własnych myśli. – chłodno powiedział Gilbert. - Stary, ja cię odwiozę. Nie będziesz się włóczył, zrezygnuj z przyjemnego spaceru i wsiądź do pojazdu. Masz być cały w domu, a nie zaliczyć noc w rowie. Czy gdzie nogi by cię zaniosły, a raczej przestały nieść…
Wskoczyłam do chłopaków w ostatniej chwili. Wcześniej zdążyłam spojrzeć w lustro i spytać się samej siebie czego chce. Jak zwykle niczego się nie dowiedziałam.
- Pojadę z wami. Nie mam ochoty siedzieć sama i śmiać się do lustra. Nikt mnie wtedy nie uciszy. – rzuciłam aluzją w stronę Chada.
Razem z Taylorem siedzieliśmy na tyle samochodu. Dobrze, że mój chłopak posiadał prawo jazdy. Nie miałabym serca puścić miłośnika zdrowego trybu życia w tym stanie. Franklin jest bardzo spokojne, lecz moje serce nie.
Chad w połowie drogi, postanowił włączyć radio. Słuchaliśmy nowinek ze świata. Zastanawiałam się ponownie, dlaczego powodem większości konfliktów jest kasa.
Zapowiadał się jutro piękny dzień, pod warunkiem, że radiowa pogodynka nie okłamuje słuchaczy.
- Haha, ale dobrane do sytuacji. The Offspring - The Worst Hangover Ever. Skowroneczki, piosenka dla was, szczególnie dla ciebie Ruda.
- Pożałujesz w domu.
- Kto powiedział, że dzisiaj zostanę?
- Wreszcie. – zmienił szybko temat. – Uratowałeś mi dziś tyłek, stary. Dzięki, przepraszam za łazienkę w naszym imieniu. Na drugi raz, zostawimy robotę specjalistom…
Taylor wychodząc z samochodu, przejechał palcem po mojej dłoni. Modliłam się, aby umknęło to uwadze Chada. Co on wyrabiał? Powiedziała osoba, która zainicjowała po raz drugi pocałunek, który nie powinien mieć miejsca. Rozpoczynanie rozmowy ze samym ze sobą chyba jest niepokojącym objawem? Przynajmniej tak mówili najlepsi psychologowie w filmach, które obejrzałam.

_____________
żeby nie spoilerować na początku: to chyba aż zbyt gorący ten odcinek, nie? bez obawy, nie zrobimy z tego opowiadania napalonych fanek :]


No comments:

Post a Comment